środa, 29 sierpnia 2012

Marilyn pisze to co myśli cz. 1- Be eco ?

Postanowiłam zrobić serię postów o dosyć kontrowersyjnych tematach. Przeglądając ostatnio You tube i wasze blogi stwierdziłam, że na pierwszy ogień pójdzie jakże modny ostatnio temat bycia ekologicznym. W swoim wywodzie skupię się głównie na testowaniu na zwierzętach i kosmetykach. Podkreślam to jest moje osobiste zdanie i nie każdy musi się ze mną zgadzać.

Kosmetyki naturalne coraz więcej osób świadomie interesuje się składami, a niektórym wystarczy do szczęścia napis eko lub ecocert. Cieszy mnie to, ale czy koniecznie wszystko w mojej pielęgnacji musi być naturalne?  Otóż nie. 

SLS, SLES czyli największe zło tego świata, które podobno podrażnia skórę głowy i może spowodować wypadanie włosów sprawdza się u mnie świetnie i tylko wtedy czuję, że moje włosy są naprawdę czyste. Stosując naturalne specyfiki moje włosy dużo szybciej się przetłuszczały.

Silikony ile to ja się nasłuchałam o nich. Kolejna śmiercionośna substancja od której na pewno umrzemy. Nie lubię szamponów lub odżywek z silikonami, ponieważ nadmiernie obciążają moje włosy i po prostu szybciej się przetłuszczają, ale gdy chce mieć idealnie proste to silikony sprawdzają się wtedy idealnie. Skoro silikony zatykają pory to dlaczego w większości kremów aptecznych na których jak wół jest napisane, że nie powoduje zatykania porów a silikony tam sobie siedzą spokojnie. Mi osobiście nic złego się nie stało od silikonów na twarzy.

Oleje mineralne i tutaj jest temat dosyć kontrowersyjny bo ogólnie olej jest tłustą substancją, ale dzielą się na te które zatykają pory i takie które tego nie robią i nie ma tu znaczenia czy jest to właśnie parafina czy np. olej z orzechów makadamia bo oba oleje mogą nam zapchać pory.

Parabeny czyli tzw. konserwanty znajdują się w śladowej ilości w kosmetyku. Chyba już wolę te nieszczęsne parabeny niż alkohol, który niby jest zaznaczony jako naturalny konserwant czyli co bimber konserwuje np. kosmetyki alterry?

 Oczywiście cieszę się jeśli kosmetyk zawiera jak najwięcej ekstraktów roślinnych lub jak są one wysoko w składzie bo wtedy mają większe pole do popisu, ale nie skreślam produktu tylko dlatego, że zawiera parabeny czy sls. Wychodzę z założenia, że co innemu szkodzi innemu pomoże bo ile z was pisało, że np. maseczka aloesowa z alterry was podrażniła lub algi. Świadoma pielęgnacja to klucz do sukcesu moim zdaniem i poznanie samego siebie co nam służy a co nie.

Testowanie na zwierzętach?
Tak, wiem biedne zwierzęta, więc nie kupujmy kosmetyków l'oreal czy garnier, ale zastanówmy się przez chwilę czy pomagacie zwierzętom z swojego otoczenia bo ja tak. Zimą je dokarmiam i często jestem wolontariuszką w schronisku. Jak są organizowane zbiórki na karmę itp. to zawsze jestem za tym, ale mam świadomość, że nie uratuję całego świata a zmienić mogę tylko coś w swoim otoczeniu i to właśnie robię, a to czy bd kupować kosmetyki testowane na zwierzętach czy nie i tak nie uratuje tych zwierząt a to chyba nie chodzi o to aby mieć czyste sumienie tylko jednak działać coś w tym kierunku. 

Naturalne znaczy lepsze?
Często jest tak na blogach, że gdy ktoś używa w swojej pielęgnacji nienaturalnych kosmetyków to od razu trzeba go spalić na stosie. Często jest tak w przypadku włosów bo olejki, żelatyna itp. to jest wszystko pięknie nawet jak nie jest ale się chwali bo naturalne i to się popiera. Moim zdaniem każdy ma własny patent na to co mu służy a co nie. Jeśli ktoś ma puszące się włosy lub ma po prostu siano to wtedy jest zadowolony z silikonów i nic nam do tego. Owszem możemy wspomnieć, że nam taka pielęgnacja nie odpowiada, ale mówienie komuś, że robi źle bo nie używa naturalnych kosmetyków to już jest moim zdaniem chore.

Jesteście eco? jakie jest wasze zdanie na ten temat?

25 komentarzy:

  1. Mam bardzo podobną opinię do Twojej, każdy powinien używac tego, co jest dla niego odpowiednie. Loreala lubię i kupuję mimo to,że firma jest znana z testowania na zwierzętach, ale podobnie jak Ty, organizuję akcje dokarmiamy zwierzęta u mnie w mieście. To jest indywidualna kwestia, indywidualne podejście. Nie można też dac sie zwariowac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z poczatkiem sie zgodze - niektorzy nie patrza na faktyczny sklad, wazne by na opakowaniu swiecil ogromny napis ECO. Wiadomo tez, ze kazda osoba bedzie odbierala skladniki inaczej, ale z drugiej strony - od wiekow wiadomo, ze to co stworzy natura jest dla czlowieka duzo lepsze niz to, co sam po wielu wysilkach wyprodukuje. Jednak pisanie o tym, ze nie kupowanie kosmetykow testowanych na zwierzetach to brak zainteresowania, to grube niedopatrzenie z twojej strony, bo moze to jest wlasnie sposob konsumentow na pomoc tym stworzeniom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale czy jeśli ty czy ja zaprzestaniemy kupowanie kosmetyków testowanych na zwierzętach to taki koncern jak l'oreal się przejmie? Przecież i tak ma dużo klientów na całym świecie. Gdyby ludzie zebrali się w sobie i zrobili mega protest jak w przypadku ACTA to owszem to już jest coś do czego przyłączyłabym się bo to jest działanie a nieużywanie to tylko ze względu na czystość swojego sumienia a tym zwierzętom to i tak nie pomoże.

      Usuń
    2. bo i tak je męczą i tak.

      Usuń
    3. ale od czegos trzeba zaczac i w tym przypadku nieuzywanie kosmetykow i propagowanie akcji do tego zachecajacych jest najlepszym i chyba jedynym rozwiazaniem :)

      Usuń
  3. Zgadzam się i to w 100 % :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja sprawdzam przynajmniej część składu ale rozumiem, to tak jak z sylikonami, czemu mam rezygnować z szamponu jeśli sylikony powodują że moje włosy się nie puszą?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Tobą :)
    Ja np. często świadomie wybieram szampon np. z SLS, by lepiej oczyszczał mi włosy. A los zwierząt nie jest mi obojętny, ale również jestem zwolenniczką bardziej namacalnej pomocy dla nich niż tylko rezygnacja z danej firmy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny artykuł ;) ja np. nie popieram testowania na zwierzętach, gdybym miała firmę kosmetyczną, na pewno bym takich testów nie prowadziła. Ale generalnie tego się nie da uniknąć. Jestem ciekawa czy osoby, które rezygnują z Garnier'a czy innych firm, które testują na zwierzętach - czy rezygnują również z leków? Antybiotyki i połowa innych leków jest testowana na zwierzętach. Preparaty ratujące życie w większości również są testowane na zwierzętach. Czy ktoś się wtedy nad tym zastanawia? Także leki dozwolone dla kobiet w ciąży -w większośći są testowane na zwierzętach.
    Zgadzam się z tym, że całego świata się nie uratuje. I lepiej pomóc tym, którym możemy. Bo rezygnując z produktów generalnie nie robimy nic. Moim zdaniem więcej zrobimy dokarmiając zwierzęta, które tego potrzebują, zostając wolontariuszem w schronisku...niż rezygnując z szamponu. Bo komu to pomoże?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematu leków nie poruszałam gdyż to nie jest temat stricte kosmetyczny ;) ale jak tak o tym mówisz to jeśli ktoś je mięso a w naszym kraju jest większość takich osób to chyba ma świadomość, że rzadko kiedy te zwierzęta umierają w godnych warunkach a przecież niejednej z nas smakuje szynka czy kotlet i mało kto się burzy, że kur jest po 10 w klatce lub jak umiera koń od tortur to już chyba lepiej byłoby gdyby go uśpili przynajmniej zaoszczędziliby mu cierpienia. Po prostu jestem tego zdania, że trzeba działać a samo zaprzestanie kupowanie szamponów, leków czy mięsa świata nie zmieni. Jedynie można sobie wmawiać, że nie przyczyniasz się do śmierci tych zwierząt bo nie kupujesz, ale również nic w tym kierunku konstruktywnego nie robisz aby jednak to zmienić.

      Usuń
    2. Dokładnie. Wiem, że nie poruszałaś tematu leków, ale jakoś od razu mi one przyszły na myśl. Bo zgodnie z ideą nie kupowania produktów, które są testowane na zwierzętach, osoby te nie powinny także zażywać leków, jeść mięsa ani nie używać żelatyny wieprzowej i innych produktów pochodzenia zwierzęcego. Ja się cieszę kiedy produkt nie ma nic wspólnego ze zwierzętami, ale bez przesady. Gdyby powstała petycja czy ustawa zabraniająca testowania na zwierzętach - podpisałabym się rękami i nogami oczywiście. Samo zaprzestanie kupowania niestety niczego nie zmienia. Druga, dość kontrowersyjna sprawa..jeśli zaprzestano by testów na zwierzętach, musiałyby się one odbywać na ludziach albo nie odbywać w ogóle. Kto zgłosiłby się do takiego testu? Kto kupiłby produkt, którego działanie nie jest do końca sprawdzone? Który może mieć multum działań ubocznych, ale do końca nie wiadomo jakich. Albo wyobraźmy sobie, że mamy produkt stricte dla małego dziecka..kto poświęciłby dziecko? Albo zrezygnujmy z silnie działających produktów albo z walką z wiatrakami. Lepiej pomóc tym, którym możemy. Oczywiście szanuję każdego człowieka i jego wybory. Jeśli ktoś sprzeciwia się temu nie kupując produktów testowanych na zwierzakach albo produktów odzwierzęcych - okej, ma do tego prawo. Każdy podejmuje taką walkę, jaką uważa za słuszną. Fajnie, że poruszyłaś takie tematy. ;)

      Usuń
  7. ja uważam, że przede wszystkim należy być świadomym konsumentem. Teraz jest wielki boom na naturalność i mamy eco to, eco tamto, eco kosmetyki, eco jedzenie, eco samochody i cholera wie co jeszcze - producenci to mocno wykorzystują, niejednokrotnie nami manipulując.
    Ja staram się sprawdzać składy kosmetyków, ale nie wpadam w popłoch widząć SLS w szamponie czy żelu, albo silikony. Jedyne czego unikam, to oleje mineralne - nie chodzi mi o zapychanie, ale nie będę wsmarowywać w siebie przeróbek ropy naftowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To Mary Kay ma katalogi? :) Ja mam róż do policzków, ciemny brzoskwiniowy, powiedziałabym nawet, ze wygląda jak bronzer i go uwielbiam, a mam dość ciemną karnację. Podkładów nigdy nie miałam, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale firmę poznałam właśnie dzięki mini kompakcie róż plus 3 cienie do powiek:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie to napisałaś, ale wiadomo każdy jakieś fazy przechodzi, jedni akurat są na fazie ECO, inni to już przeszli i wracają do tradycyjnych składów. Zresztą by było nudno, jakby wszyscy pisali tylko o eco, albo tylko o olejach do włosów, ja mimo, że aktualnie jestem trochę bardziej eco i sprawdzam składy, to chętnie czytam o innych opcjach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla ścisłości nie jestem jakimś przeciwnikiem eko bo to mnie nauczyło być świadomym konsumentem i patrzeć na składy, ale po prostu nie patrzmy na substancje chemiczne jak na śmiercionośne zło chociaż ja w oleju mineralnym nie widzę nic dobrego a reszta jest dla mnie neutralna bo nic złego mi nie zrobiła ;)

      Usuń
    2. no jasne:) nie ma co popadać w paranoje, i jak kosmetyk służy, odrzucać go tylko dlatego, że ma składnik, który został uznany za szkodliwy.

      Usuń
  10. zgadzam się !!
    Zapraszam do mnie do obserwowania , komentowania na pewno się oddzwięcze ♥ To dla mnie ważne! www.oliwiaa-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. nie jestem eko :P lubię sobie czasem coś eko spróbować, ale tak jak napisałaś, moje włosy potrzebują świństewek. Owszem, znalazłam na próbę olejek z alterry, zobaczymy co dalej. Ostatnio celowo wzięłam do twarzy tonik z alkoholem. I nie czuję się z tym źle. Tak jak nie czuję się źle z tym, że nie myję włosów codziennie i nie spędzam nad nimi 2 godzin dziennie na olejowaniu czesaniu balsamowaniu sratata. Mam takie włosy, że wystarczy myć je co 5 dni - i nawet wtedy nadal nie są przetłuszczone, robię to dla własnego psychicznego komfortu. A i tak się spotkałam wiele razy z opinią, że jestem niehigieniczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja akurat nie zdecydowałabym się na co dzień na tonik z alkoholem chyba, że tak od czasu do czasu aby odkazić skórę. Heh ja myję włosy co dwa dni, ale mam je w miarę dobre genetycznie bo są grube, mocne i raczej zdrowe to moją jedyną pielęgnacją jest szampon i odżywka ;) Ewentualnie w biovax kiedyś zainwestuje.

      Usuń
    2. ja mam teraz okres intensywnej walki, stąd ten alkohol ;) jak skończę to wrócę do czegoś delikatniejszego.
      Ale czasem agresywne produkty się przydają ;)
      ja też szampon odżywka, tylko od jakiegoś czasu na same końcówki olejek jakiś wcieram, zauważyłam, ze po pierwsze jakby obciąża włos i nie muszę ich prostować, a dwa się w ogóle nie rozdwajają włosy, więc...

      Usuń
  12. w końcu to powiedział ktoś głośno. SLS akurat daje mi pieklo na glowie, co do parabenow,fajnie ze ich nie ma ale jak sa to widocznie maja tam byc, szkoda zwierzat itp itd masz racje, ale to nie sa zwierzeta lapane tylko hodowane tylko i wylacznie na takie potrzeby wiec i tak życia nie maja i nie znaja innego...trudne sytuacje ale cos za cos wlasciwie. naturalne kosmetyki moga tak samo podrazniac jak i te bardziej "chemiczne"... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi akurat silikony twarz zapychają, wiem po bazie pod makijaż.. Ale każdy musi indywidualnie ustalić, z większością rzeczy które napisałaś się zgadzam:).

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jako testerka wszystkiego i wszędzie, na początku również zachłysnęłam się modą na eco. Teraz spuściłam z tonu :) Chociaż kosmetyki Alterry lubię bardzo - nie znam się szczególnie na składach, możesz mieć rację z tym bimbrem :P - ale wiem, że dobrze mi służą, bo mam to po prostu przetestowane :) A testowanie na zwierzętach - cóż, staram się takich kosmetyków nie kupować, ale też nie mam idealnie czystego sumienia. Świetnie, że jesteś wolontariuszka w schronisku!

    OdpowiedzUsuń