Cena
ok. 6 zł
Pojemność
23 ml (1 maseczka)
Dostępność
Hebe
Po raz pierwszy miałam do czynienia z taką formą maseczki i jak to ja zaczęłam się odrobinę motać w trakcie rozkładania, ale już umieszczenie jej na twarzy nie było jakieś bardzo trudne z wyjątkiem oczu bo tutaj musiałam trochę przesunąć aby mi chusteczka nie najeżdżała. Maseczka całkiem nieźle trzyma się twarzy i nie trzeba leżeć niczym flądra czekająca na swój koniec tylko bez problemu mogłam usiąść przed laptopem i przejrzeć blogi. Raczej nie polecałabym jedzenia oraz picia w takiej maseczce bo ruchy twarzą są dosyć utrudnione ale laptop czy książka nie wezmą udziału w małym SPA jeśli zdecydujemy się jednak siedzieć zamiast leżeć.
Działanie
Po raz pierwszy spotkałam się z przyzwoitym wyznaczeniem czasu na maseczkowanie bo według mnie to przysłowiowe 5-10 minut mało daje i dla pełnego komfortu aby wszystkie dobroczynne substancje się wchłonęły trzymam maseczki od 20 do 30 minut. Podoba mi się, że nie jest to typowa maseczka nawilżająco-odżywcza, która dodatkowo natłuszcza skórę. Tutaj mam połączenie dobrego nawilżenia oraz poprawienia kolorytu skóry bez tłustawej warstwy, której moja skóra zwyczajnie nie wchłonie przez to, że jestem posiadaczką skóry tłustej. Po zdjęciu maski nie czuję dyskomfortu w postaci lepkiej czy tłustawej skóry. Moja skóra czuje się jak po dobrym kremie nawilżającym i chyba o to chodziło. Na opis producenta za bardzo nie zwracałabym uwagi gdyż wydaje mi się, że zrobił kopiuj/wklej właściwości tych roślinek.
Skład
Moim zdaniem jak na drogeryjny kosmetyk jest całkiem niezły i dość niekonwencjonalny bo niektóre nazwy ekstraktów brzmią dla mnie egzotycznie i w życiu o nich nie słyszałam a ciężko znaleźć też polskie nazwy mordując się z tymi na opakowaniu dlatego skupiłam się na funkcjach w kosmetyku. Na początku mamy rozpuszczalnik czyli wodę. Następnie Butelene Glycol, który zapobiega przedwczesnemu wysychaniu (pewnie dlatego chusteczka jest cały czas lekko wligotna pomimo upływu czasu). Następnie nawilżacze czyli betaina, gliceryna oraz kwas hialuronowy. Później mamy całkiem sporo substancji odżywczych oraz ochronnych dla naszej skóry oprócz dwóch substancji zapachowych( Clove oraz Asarum Sieboldi Root Water). Następnie mamy parabeny ( nie uważam ich za jakieś czychające zło gdyż czymś trzeba zabezpieczać kosmetyk aby nic się tam nie zagnieździło). Później to już raczej substancje, które niewiele dla nas zrobią bo są po parabenach a konserwantów potrzeba niewiele aby skutecznie zakonserwować kosmetyk. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że wszystkie substancje którymi tak szczyci się producent( te udało mi się znaleźć dzięki polskim nazwom bo reszta była ciężka do znalezienia tylko funkcje w kosmetyku były podane ) na opakowaniu są po konserwantach czyli niewiele zdziałają. Ogólnie moim zdaniem ze składem nie jest źle tylko nie rozumiem dlaczego producent chwali się tym co na szarym końcu a przecież początek jest dosyć obiecujący.
Zapach
Według mnie pachną jak chusteczki dla dzieci z jakiejś firmy, które kiedyś kupowałam do oczyszczania dłoni w trakcie robienia makijażu. Zapach przyjemny i relaksujący.
Podsumowując to trafiłam na całkiem niezły azjatycki produkt o przyzwoitym składzie chociaż przerażała mnie nieco ilość nieznanych mi ekstraktów ale to w sumie dobrze, że jest coś nowego a nie tylko shea butter i do przodu. Niestety nie wszystko udało mi się znaleźć i skupiłam się na funkcji w kosmetyku. Przyjemna i relaksująca, bez tłustej warstwy charakterystycznej dla odżywczych maseczek a jednocześnie skóra jest nawilżona oraz jej koloryt się poprawił(wygląda promiennie). Myślę, że do niej jeszcze kiedyś powrócę lub inne chusteczkowe maseczki wypróbuję chociaż według mnie jest to mało opłacalna zabawa, ale raz na jakiś czas dlaczego nie.
Jakoś nie wiem dlaczego, ale boję się tych maseczek jednorazowych w saszetkach..jakaś taka moja fobia:)
OdpowiedzUsuńja chciałam spróbować takiej formy aplikacji chociaż raczej według mnie jest to mało opłacalne i upierdliwe bo saszetki czy tubki starczają na X razy(wystarczy przenieść zawartość do pojemniczka) a tutaj 6 zł średnio mi się widzi robić zapasy czy latać co chwilę do sklepu :P
Usuńlubię maseczki w formie płachty, są bardzo wygodne w użyciu :) opisanej przez Ciebie nie miałam, ale brzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńmnie zaciekawiła ze względu na to, że jeszcze nie próbowałam azjatyckich przysmaków a wydawała mi się przyzwoita składowo.
UsuńMiałam kilka maseczek z tej serii i byłam z nich zadowolona. Cudów na twarzy nie robiły, ale fajnie nawilżały i można było się z nimi miło zrelaksować :)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze oczyszczającą chociaż jak patrzę na skład to mam wrażenie jakbym tę samą maseczkę kupiła tylko po parabenach są inne substancje aktywne co jest klopsem bo wtedy działanie jest raczej mało zauważalne.
UsuńWiele razy je oglądałam w hebe, ale ostatecznie stwierdziłam, że ich nie chcę. Zostaję wierna proszkowym maseczkom:)
OdpowiedzUsuńtradycjonalistka ;D
UsuńMialam z L'biotica maseczke w tej formie kosztowala 15 zł ( o zgrozo!) i bardzo podobne odczucia mialam jak Ty. No i te 5-10 minut tez zazwyczaj wydłużam do 20, bo zazwyczaj zapominam że to juz, ak czymś sie zajmę :D Chyba największym plusem tej co opisujesz dla mnie jest poprawa kolorytu - bo niestety z tym u mnie cienko, tak czy siak hebe u mnie nie bedze, więc nie będe dumac o niej :)
OdpowiedzUsuńZnaczy wiesz ja też mogę mieć inne odczucia bo patrzę na to z tej perspektywy, że cera wygląda na bardziej wypoczętą i to jest dla mnie poprawa kolorytu. Naczynka to nie mój problem także nie wiem jak sprawdziłaby się na takiej skórze skłonnej do zaczerwienień.
UsuńNie znam tej maseczki :)
OdpowiedzUsuńjest dosyć słabo dostępna może to dlatego ;)
Usuńsheet mask mialam z koreanskiej Beauty Diary, kupilam pake na ebay i bardzo je lubilam :)
OdpowiedzUsuńjak kupiłaś pakę to pewnie było bardziej opłacalne :)
UsuńJa nigdy takiej maski nie miałam, muszę spróbować kiedyś, potem nie trzeba się babrać przy zmywaniu:D
OdpowiedzUsuńSmerfny? No, w sumie.. Coś w tym jest!
szkoda, że nie masz Hebe bo tam jest sporo takich chusteczkowych maseczek.
Usuńz firmą spotykam się pierwszy raz :-) jak gdzieś spotkam to oczywiście wypróbuję :-) bardzo fachowo wszystko opisałaś :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńz takiach sieciowych drogerii to tylko w Hebe je widziałam ;)
Usuńjeszcze nigdy ne mialam maseczki w tej formie ;)
OdpowiedzUsuńNie mam niestety dostepu do Hebe...
Ostatnio chyba najbardziej lubię robić tam zakupy gdyż Rossman koło mojej uczelni jest dosyć mały a SuperPharm w ogóle mi nie odpowiada przez ciągły tłok tam lub po prostu jestem kiedy ludzie kończą pracę i dlatego.
UsuńA no też nigdy nie miałam takiej maseczki :D może kiedyś się skuszę :D
OdpowiedzUsuńjesli masz gdzieś w pobliżu Hebe to tam widziałam całkiem niezły wybór tych chusteczkowych maseczek.
Usuńmaseczki uwielbiam ale takie jeszcze nigdy nie miałam :) u mnie to hebe niestety nie ma, nawet rossmana...w sumie to nic tu nie mam
OdpowiedzUsuńna chwilę obecną dość rzadko robię zakupy stacjonarnie i najczęściej w Internecie zamawiam, ale takie rzeczy jak waciki, które kupuje się odruchowo to wejdę do drogerii i zrobię sobie zapas bo z asortymentu drogeryjnego rzadko kiedy coś mnie zaciekawi.
Usuńuwielbiam maseczki,ale tej akurat nie znam
OdpowiedzUsuńja wolę te tubkowe ale od czasu do czasu skuszę się na taką jednorazówkę ;)
Usuńteraz się stały popularne właśnie takie materiałowe maseczki
OdpowiedzUsuńcałkiem wygodne ale jak dla mnie to jednak wolę tubki ze względu na wydajność ;)
Usuńczuję się maxymalnie skuszona. nigdy nie miałam maseczki pod taką postacią a jeszcze jak tak super działa to nic tylko lecieć do hebe :D
OdpowiedzUsuńmasz dosyć blisko z swojego wydziału także nie widzę problemu ;)
Usuńz tej firmy nie mialam:) ale uwiebiam takie maseczki :)i choc efektow spektakularnych nie ma chetnie po nie siegam:)
OdpowiedzUsuńciężko oczekiwać spektakularnych efektów po jednorazowym zastosowaniu :)
UsuńLubię tego typu maski :)
OdpowiedzUsuńa jakie jeszcze stosowałaś?
UsuńA no kolejna paczka :D jeszcze czekam na dwie swoją drogą :D
OdpowiedzUsuńoj ja jestem zwolenniczką papkowatych maseczek ;D
OdpowiedzUsuńze względu na większą wydajność ja również :)
UsuńHmm też nigdy nie używałam tego typu maseczek, ale bardzo spodobał mi się Twój opis i z chęcią jej spróbuję.
OdpowiedzUsuńteż tak myślę a jak nie podejdzie to i tak jest to jednorazowy produkt.
UsuńJa wprost uwielbiam tego typu maseczki! Co jakiś czas je sobie funduję i robię domowe spa! :)
OdpowiedzUsuńa jakie inne polecasz?
UsuńWłaśnie szukałam czegoś na facjatę w takiej formie. Muszę w takim razie podreptać do Hebe i zaopatrzyć się w sztukę (na razie) jedną, a jak mi się spodoba to może nasza znajomość potrwa dłużej :D
OdpowiedzUsuńdreptaj, dreptaj i chwal się wrażeniami.
UsuńMuszę sobie kupić tę maseczkę:) Fajna jest:)
OdpowiedzUsuńdla mnie o tyle fajna, że nie zostawia tłustej warstwy typowej dla maseczek odżywczych :)
UsuńPierwszy raz ją widzę. W sumie dla mnie jest plusem, że nie pozostawia tłustej warstwy :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała.
w takim razie do Hebe marsz ! ;)
UsuńJak ja strasznie chcę mieć w mieście Hebe! ;(
OdpowiedzUsuńLubię tam robić zakupy ostatnio bo zwykle w SuperPharm jest tak ciasno, że szok.
Usuń" raz na jakiś czas czemu nie" w końcu każda kobieta potrzebuje mieć w domu małe spa ;)
OdpowiedzUsuńZawsze to jakaś odmiana:)
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam jeszcze przyjemności "płachtowania".
Przypadkiem można znaleźć naprawdę warte uwagi ciekawostki:)
Nigdy takiej maseczki nie używałam, ale mnie kusi. W moim mieście niebawem otworzą Hebe, więc ją na pewno kupię, skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuń