wtorek, 11 czerwca 2013

Oriental Secret, maseczka nawilżająco- odżywiająca

Niedawno byłam w Hebe aby zakupić takie prowizoryczne rzeczy jak szampon, waciki i pastę do zębów. W oczy rzuciła mi się od  razu szafa z azjatyckimi cackami. Podeszłam i swoim okiem Sherlocka wertowałam składy każdej z nich aż w końcu znalazłam całkiem przyzwoitą koreańską maskę na swoje zestresowane lico..

Cena
ok. 6 zł

Pojemność
23 ml (1 maseczka)

Dostępność
Hebe


Aplikacja
Po raz pierwszy miałam do czynienia z taką formą maseczki i jak to ja zaczęłam się odrobinę motać w trakcie rozkładania, ale już umieszczenie jej na twarzy nie było jakieś bardzo trudne z wyjątkiem oczu bo tutaj musiałam trochę przesunąć aby mi chusteczka nie najeżdżała. Maseczka całkiem nieźle trzyma się twarzy i nie trzeba leżeć niczym flądra czekająca na swój koniec tylko bez problemu mogłam usiąść przed laptopem i przejrzeć blogi. Raczej nie polecałabym jedzenia oraz picia w takiej maseczce bo ruchy twarzą są dosyć utrudnione ale laptop czy książka nie wezmą udziału w małym SPA jeśli zdecydujemy się jednak siedzieć zamiast leżeć.

Działanie
Po raz pierwszy spotkałam się z przyzwoitym wyznaczeniem czasu na maseczkowanie bo według mnie to przysłowiowe 5-10 minut mało daje i dla pełnego komfortu aby wszystkie dobroczynne substancje się wchłonęły trzymam maseczki od 20 do 30 minut. Podoba mi się, że nie jest to typowa maseczka nawilżająco-odżywcza, która dodatkowo natłuszcza skórę. Tutaj mam połączenie dobrego nawilżenia oraz poprawienia kolorytu skóry bez tłustawej warstwy, której moja skóra zwyczajnie nie wchłonie przez to, że jestem posiadaczką skóry tłustej. Po zdjęciu maski nie czuję dyskomfortu w postaci lepkiej czy tłustawej skóry. Moja skóra czuje się jak po dobrym kremie nawilżającym i chyba o to chodziło. Na opis producenta za bardzo nie zwracałabym uwagi gdyż wydaje mi się, że zrobił kopiuj/wklej właściwości tych roślinek.

Skład

Moim zdaniem jak na drogeryjny kosmetyk jest całkiem niezły i dość niekonwencjonalny bo niektóre nazwy ekstraktów brzmią dla mnie egzotycznie i w życiu o nich nie słyszałam a ciężko znaleźć też polskie nazwy mordując się z tymi na opakowaniu dlatego skupiłam się na funkcjach w kosmetyku.  Na początku mamy rozpuszczalnik czyli wodę. Następnie Butelene Glycol, który zapobiega przedwczesnemu wysychaniu (pewnie dlatego chusteczka jest cały czas lekko wligotna pomimo upływu czasu). Następnie nawilżacze czyli betaina, gliceryna oraz kwas hialuronowy. Później mamy całkiem sporo substancji odżywczych oraz ochronnych dla naszej skóry oprócz dwóch substancji zapachowych( Clove oraz Asarum Sieboldi Root Water). Następnie mamy parabeny ( nie uważam ich za jakieś czychające zło gdyż czymś trzeba zabezpieczać kosmetyk aby nic się tam nie zagnieździło). Później to już raczej substancje, które niewiele dla nas zrobią bo są po parabenach a konserwantów potrzeba niewiele aby skutecznie zakonserwować kosmetyk. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że wszystkie substancje którymi tak szczyci się producent( te udało mi się znaleźć dzięki polskim nazwom bo reszta była ciężka do znalezienia tylko funkcje w kosmetyku były podane ) na opakowaniu są po konserwantach czyli niewiele zdziałają. Ogólnie moim zdaniem ze składem nie jest źle tylko nie rozumiem dlaczego producent chwali się tym co na szarym końcu a przecież początek jest dosyć obiecujący.

Zapach
Według mnie pachną jak chusteczki dla dzieci z jakiejś firmy, które kiedyś kupowałam do oczyszczania dłoni w trakcie robienia makijażu. Zapach przyjemny i relaksujący.

Podsumowując to trafiłam na całkiem niezły azjatycki produkt o przyzwoitym składzie chociaż przerażała mnie nieco ilość nieznanych mi ekstraktów ale to w sumie dobrze, że jest coś nowego a nie tylko shea butter i do przodu. Niestety nie wszystko udało mi się znaleźć i skupiłam się na funkcji w kosmetyku. Przyjemna i relaksująca, bez tłustej warstwy charakterystycznej dla odżywczych maseczek a jednocześnie skóra jest nawilżona oraz jej koloryt się poprawił(wygląda promiennie). Myślę, że do niej jeszcze kiedyś powrócę lub inne chusteczkowe maseczki wypróbuję chociaż według mnie jest to mało opłacalna zabawa, ale raz na jakiś czas dlaczego nie.

52 komentarze:

  1. Jakoś nie wiem dlaczego, ale boję się tych maseczek jednorazowych w saszetkach..jakaś taka moja fobia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chciałam spróbować takiej formy aplikacji chociaż raczej według mnie jest to mało opłacalne i upierdliwe bo saszetki czy tubki starczają na X razy(wystarczy przenieść zawartość do pojemniczka) a tutaj 6 zł średnio mi się widzi robić zapasy czy latać co chwilę do sklepu :P

      Usuń
  2. lubię maseczki w formie płachty, są bardzo wygodne w użyciu :) opisanej przez Ciebie nie miałam, ale brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie zaciekawiła ze względu na to, że jeszcze nie próbowałam azjatyckich przysmaków a wydawała mi się przyzwoita składowo.

      Usuń
  3. Miałam kilka maseczek z tej serii i byłam z nich zadowolona. Cudów na twarzy nie robiły, ale fajnie nawilżały i można było się z nimi miło zrelaksować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze oczyszczającą chociaż jak patrzę na skład to mam wrażenie jakbym tę samą maseczkę kupiła tylko po parabenach są inne substancje aktywne co jest klopsem bo wtedy działanie jest raczej mało zauważalne.

      Usuń
  4. Wiele razy je oglądałam w hebe, ale ostatecznie stwierdziłam, że ich nie chcę. Zostaję wierna proszkowym maseczkom:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mialam z L'biotica maseczke w tej formie kosztowala 15 zł ( o zgrozo!) i bardzo podobne odczucia mialam jak Ty. No i te 5-10 minut tez zazwyczaj wydłużam do 20, bo zazwyczaj zapominam że to juz, ak czymś sie zajmę :D Chyba największym plusem tej co opisujesz dla mnie jest poprawa kolorytu - bo niestety z tym u mnie cienko, tak czy siak hebe u mnie nie bedze, więc nie będe dumac o niej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy wiesz ja też mogę mieć inne odczucia bo patrzę na to z tej perspektywy, że cera wygląda na bardziej wypoczętą i to jest dla mnie poprawa kolorytu. Naczynka to nie mój problem także nie wiem jak sprawdziłaby się na takiej skórze skłonnej do zaczerwienień.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. jest dosyć słabo dostępna może to dlatego ;)

      Usuń
  7. sheet mask mialam z koreanskiej Beauty Diary, kupilam pake na ebay i bardzo je lubilam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak kupiłaś pakę to pewnie było bardziej opłacalne :)

      Usuń
  8. Ja nigdy takiej maski nie miałam, muszę spróbować kiedyś, potem nie trzeba się babrać przy zmywaniu:D
    Smerfny? No, w sumie.. Coś w tym jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda, że nie masz Hebe bo tam jest sporo takich chusteczkowych maseczek.

      Usuń
  9. z firmą spotykam się pierwszy raz :-) jak gdzieś spotkam to oczywiście wypróbuję :-) bardzo fachowo wszystko opisałaś :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z takiach sieciowych drogerii to tylko w Hebe je widziałam ;)

      Usuń
  10. jeszcze nigdy ne mialam maseczki w tej formie ;)
    Nie mam niestety dostepu do Hebe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio chyba najbardziej lubię robić tam zakupy gdyż Rossman koło mojej uczelni jest dosyć mały a SuperPharm w ogóle mi nie odpowiada przez ciągły tłok tam lub po prostu jestem kiedy ludzie kończą pracę i dlatego.

      Usuń
  11. A no też nigdy nie miałam takiej maseczki :D może kiedyś się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesli masz gdzieś w pobliżu Hebe to tam widziałam całkiem niezły wybór tych chusteczkowych maseczek.

      Usuń
  12. maseczki uwielbiam ale takie jeszcze nigdy nie miałam :) u mnie to hebe niestety nie ma, nawet rossmana...w sumie to nic tu nie mam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na chwilę obecną dość rzadko robię zakupy stacjonarnie i najczęściej w Internecie zamawiam, ale takie rzeczy jak waciki, które kupuje się odruchowo to wejdę do drogerii i zrobię sobie zapas bo z asortymentu drogeryjnego rzadko kiedy coś mnie zaciekawi.

      Usuń
  13. uwielbiam maseczki,ale tej akurat nie znam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wolę te tubkowe ale od czasu do czasu skuszę się na taką jednorazówkę ;)

      Usuń
  14. teraz się stały popularne właśnie takie materiałowe maseczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkiem wygodne ale jak dla mnie to jednak wolę tubki ze względu na wydajność ;)

      Usuń
  15. czuję się maxymalnie skuszona. nigdy nie miałam maseczki pod taką postacią a jeszcze jak tak super działa to nic tylko lecieć do hebe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz dosyć blisko z swojego wydziału także nie widzę problemu ;)

      Usuń
  16. z tej firmy nie mialam:) ale uwiebiam takie maseczki :)i choc efektow spektakularnych nie ma chetnie po nie siegam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciężko oczekiwać spektakularnych efektów po jednorazowym zastosowaniu :)

      Usuń
  17. A no kolejna paczka :D jeszcze czekam na dwie swoją drogą :D

    OdpowiedzUsuń
  18. oj ja jestem zwolenniczką papkowatych maseczek ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze względu na większą wydajność ja również :)

      Usuń
  19. Hmm też nigdy nie używałam tego typu maseczek, ale bardzo spodobał mi się Twój opis i z chęcią jej spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak myślę a jak nie podejdzie to i tak jest to jednorazowy produkt.

      Usuń
  20. Ja wprost uwielbiam tego typu maseczki! Co jakiś czas je sobie funduję i robię domowe spa! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Właśnie szukałam czegoś na facjatę w takiej formie. Muszę w takim razie podreptać do Hebe i zaopatrzyć się w sztukę (na razie) jedną, a jak mi się spodoba to może nasza znajomość potrwa dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Muszę sobie kupić tę maseczkę:) Fajna jest:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie o tyle fajna, że nie zostawia tłustej warstwy typowej dla maseczek odżywczych :)

      Usuń
  23. Pierwszy raz ją widzę. W sumie dla mnie jest plusem, że nie pozostawia tłustej warstwy :)
    Chętnie bym wypróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak ja strasznie chcę mieć w mieście Hebe! ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię tam robić zakupy ostatnio bo zwykle w SuperPharm jest tak ciasno, że szok.

      Usuń
  25. " raz na jakiś czas czemu nie" w końcu każda kobieta potrzebuje mieć w domu małe spa ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zawsze to jakaś odmiana:)
    Ja też nie miałam jeszcze przyjemności "płachtowania".
    Przypadkiem można znaleźć naprawdę warte uwagi ciekawostki:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nigdy takiej maseczki nie używałam, ale mnie kusi. W moim mieście niebawem otworzą Hebe, więc ją na pewno kupię, skoro polecasz :)

    OdpowiedzUsuń