Przed wami ostatnia odsłona czekolady. Tym razem na salony wchodzą orzechy a dokładniej pistacje. Znacie to uczucie jak nadzienie o tym smaku rozpływa wam się w ustach. Chyba najbardziej lubię właśnie takie czekoladki gdzie jest wydobyty jedynie smak orzechów i są dobrze zmielone w czekoladowej masie. Ponownie przedstawiłam wam jaki ja wyobrażam sobie idealny smak i zapach tej kombinacji gdyż tak jak wspomniałam w poprzedniej notce: Każdy ma inne preferencje.
W tej serii do wyboru są jeszcze:
W tej serii do wyboru są jeszcze:
-musujący żel pod prysznic
-krem do rąk *
- żel do mycia rąk
- odżywczy balsam do ust
- żel pod prysznic z drobinkami rozświetlającymi
-mleczko do ciała
- świeczka zapachowa
*produkt otrzymany do testów
Cena
11.90 zł
Pojemność
75 ml
Dostępność
http://www.yves-rocher.pl/ lub sklep stacjonarny
Opakowanie
Jedyne co mi w tym opakowaniu przeszkadza to brak zobaczenia ile jeszcze kosmetyku zostało chociaż po dość obfitym używaniu zarówno na stopy i dłonie przypuszczam, że niewiele. Jest to jedyny kosmetyk z limitowanki, którego nie udało mi się zużyć do końca. Tubka jest elastyczna chociaż przy dość płynnej konsystencji kremu (czasami miałam wrażenie jakby mleczko i ten krem to bracia bliźniacy) za dużo się go wylewało. Ostatnio również staram się robić lepsze estetycznie zdjęcia i coraz częściej efekt wizualny mi odpowiada.
Nie wiem jak wam ale mi osobiście święta kojarzą się z dużą ilością śniegu i chłodem. Obecnie jest już całkiem chłodno. Zwłaszcza jak człowiek przez większość czasu porusza się na własnych kończynach lub komunikacją miejską. Dodatkowo zaczął się chyba sezon grzewczy. Dlaczego taki wstęp o pogodzie, świętach i grzejnikach? Otóż w moim odczuciu takie kremy powinny być cięższe i być dodatkowymi rękawiczkami. Ta konsystencja jest minimalnie gęstsza od mleczka z tej serii świątecznej. Za lekko, za słabo jak na zimowe chłodniejsze dni moim zdaniem. Natomiast bez problemu się wchłania i osoby pracujące przed komputerem czy w gorącej wodzie kąpanej powinny być z niego zadowolone.
Skład i działanie
Starałam się być bardzo systematyczna w stosowaniu tego kremu. Otóż moim zdaniem jest zdecydowanie za słaby nawet na takie warunki jak mamy teraz. Pół godziny po posmarowaniu odczuwam dyskomfort. Muszę ponownie posmarować dłonie czymś o bardziej intensywnym działaniu gdyż po gładkości i miękkości nie ma śladu. Jedynie w okresie jesienno/zimowym przypominają pustynię. W bardziej sprzyjających warunkach są raczej bezproblemowe. W domu sprawdzał się ale niestety chłodne powietrze to było dla niego za dużo. Za to moje stopy z nim polubiły się dzięki mocznikowi w składzie. Dzięki niemu zostały skutecznie zmiękczone i długo były gładkie. Chociaż to może dlatego, że raczej o tę strefę nie dbam, więc nie jest przyzwyczajona do wspomagania z mojej strony. Trzeba docenić też fakt, że wreszcie składnik promowany przez producenta jest w miarę wysoko w składzie (olej pistacjowy). Oprócz tego ma w sobie wspomniany w wcześniejszej notce olej rzepakowy.
Zapach
Absolutnie jest to moja ulubiona wersja zapachowa z serii świątecznej. Pachnie dokładnie jak czekoladki o takim nadzieniu. Na początku jest orzechowo i odrobinę ale to dosłownie odrobinę czekoladowo. Później zapach nadal jest przyjemny ale przypomina mi ciasteczka. Jest wyjątkowo trwały. Właściwie to zapach jest głównym atutem tego kremu.
Głównie polecam tym, którzy cenią sobie długotrwałe doznania zapachowe. Przypuszczam, że gdybym dostała go latem lub wiosną to moja ocena byłaby zupełnie inna. Niestety moje dłonie są obecnie w złym stanie przez moje ciągłe zapominanie rękawiczek. Jednak jeśli ktoś potrzebuje kremu do pracy przy komputerze to powinien się sprawdzić gdyż szybko się wchłania i można dalej wykonywać inne czynności. Potrafi również skutecznie zmiękczyć oraz wygładzić dłonie ale na zimniejsze dni jakie się rozpoczynają to za mało. Ogólnie jest to dla mnie produkt, który po prostu dokończę. Szału nie ma, zostało go chyba niewiele ale zapach piękny.
Mam jeszcze takie pytanie czy chcielibyście post o moich wrażeniach po ponad 1,5 miesięcznym stosowaniu Atredermu? Pytam dlatego, że jest to lek na receptę a raczej rzadko spotykam się z wrażeniami na temat jakby nie patrzeć leku.
kocham i czekoladę, i pistacje, to coś dla mnie !
OdpowiedzUsuńw takim razie sprawdź czy ta wersja zapachowa Tobie odpowiada.
UsuńTen krem jest zdecydowanie za słaby jak na tę porę roku, ale za to ma pewnie piękny zapach ;)
OdpowiedzUsuńTak, zapach to jego atut.
UsuńPoproszę o tekst o Atredermie :) Za tydz idę do dermatologa i zastanawiam się, czy zagadać :D
OdpowiedzUsuńA masz fotki przed i po??
Postaram się znaleźć zdjęcie "przed" na komputerze ale niczego nie obiecuję bo zdjęcie "po" jestem w stanie w każdej chwili zrobić. Przypuszczam, że jeśli zdecydowałabym się na post to będzie on robiony seriami bo chciałabym jeszcze uwzględnić moje zmiany w pielęgnacji, makijażu, porady, co stosowałam przed atrederm bo atrederm to w moim przypadku drugi punkt programu. Ogólnie muszę pomyśleć jak się za to zabrać dlatego pytam czy jest zapotrzebowanie ;)
Usuńzapach musi być piękny :)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńdla mnie pewnie też by był za lekki, bo w obecnym okresie moje dłonie mają duże wymagania.. ale musi bosko pachnieć :)
OdpowiedzUsuńmoje w obecnym czasie również zwiększyły wymagania.
UsuńCiekawi mnie jego zapach.
OdpowiedzUsuńw sklepie stacjonarnym od poniedziałku już jest ta kolekcja.
UsuńNarobiłaś mi smaka na czekoladę, w sam raz do kawy którą obecnie pomijam czytając Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńCo do kremiku, to mi wystarczają takie średnio nawilżające kosmetyki, więc niuchnę i zobaczę czy mnie do siebie przekona zapachem ;)
W tej chwili również piję kawusię ;) Otóż to sprawdź sobie i zobacz czy takie połączenie zapachowe Ci odpowiada.
UsuńZapach mnie ogromnie zaciekawił! Uwielbiam wszelkiego rodzaju czekoladowe mieszanki. Miałam kiedyś krem do rąk z zimowej kolekcji i miał taką samą konsystencję, niestety nie przypadł mi do gustu :(
OdpowiedzUsuńW takim razie może żel pod prysznic lub coś mniej inwazyjnego co ma dawać głównie przyjemności zapachowe. Ja osobiście zastanawiam się nad kupieniem świeczki z tej serii i balsamu do ust.
Usuńchętnie powącham i rozważę zakup uwielbiam to połaczenie zapachowe:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńKremy do rąk o długo utrzymującym się zapachu bardzo doceniam, ale jednak moje dłonie potrzebują czegoś więcej. Miałam kiedyś sztukę o bardzo lekkiej konsystencji, zbliżonej do mleczka właśnie i wspominam go mało przyjemnie, dziwnie ściągał mi skórę na dłoniach, użyłam kilka razy i odstawiłam.
OdpowiedzUsuńNotkę, czy cały cykl wpisów w temacie cery, czy to pod kątem działania Atredermu, czy innych okoliczności, bardzo chętnie przeczytam :)
Ja raczej staram się zużyć produkt do dna. Najwyżej przyśpieszam skończenie żywota takiego delikwenta i ląduje na większy obszar ciała ale wtedy mam przynajmniej czyste sumienie, że pieniążki się nie zmarnowały. Jeśli nie uczulił i nie zrobił mi sajgonu to jestem w stanie zużyć taki produkt i wrzucić do torby z denkami.
UsuńKupiłam żel do mycia rąk cacao&malina, ale czeka na swoją kolej. Dla mnie ta limitka niestety jest za słabo nawilżająca jak dla mojej skóry :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w tej kwestii firma skupiła się najmocniej na zapachu chociaż cacao i malina najmniej przypadły mi do gustu. Pistacja i czekolada to mój faworyt <3
Usuńpamietam tamtoroczna limitkę krem do rąk wanilia i cytryna --> był idelany zapachem, słodko kwaśny, ale tworzył wlasnie taka fajna warstwę ala rekawiczki :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie tej rękawiczkowej warstwy mi brakowało.
UsuńBardzo chętnie przeczytam post o Atredermie. Jak wiesz, sama lubię zarzucić retinolem po fejsie.
OdpowiedzUsuńNie wypowiem się na temat kremu, bo go nie znam. Chociaż YR trafiają się rewelacyjne kosmetyki do rąk, to wiem. Pamiętam, że kiedyś mieli przetłusty olejek do zniszczonych dłoni. Koleżanka, która mi go pożyczyła na tydzień, dosłownie uratowała moje łapki.
Tylko w tym przypadku się zastanawiałam bo jednak jest to dość konkretny retinoid ale wierzę, że każdy ma swój rozum ;) Bardzo odpowiadał mi krem od nich ale z arniką. Wydaje mi się, że ta seria ma jakiś olejek.
UsuńCiekawa jestem tego zapachu. Jadalne aromaty bardzo lubię ale ważne są proporcje, bo łatwo "przesłodzić" ;)
OdpowiedzUsuńA to już każdy ma inny próg przesłodzenia ;)
UsuńDokładnie :)
Usuńchciałabym, właśnie ze względu na zapach :)
OdpowiedzUsuń