Kremowe cienie są idealne dla leniuszków, którzy wolą pospać rano 10 lub 15 minut dłużej. Aplikacja takich cieni jest banalnie prosta. Wystarczy jeden wprawny ruch paluchem, ewentualnie poprawić pędzlem i gotowe. Moim zdaniem cienie w kremie są solistami czyli dobrze działają samodzielnie lub tworzą dobry fundament i dodatkowo bazę do dalszego tworzenia makijażu. Być może moja ręka jest mało wprawiona i nie potrafię nic więcej z nich wyłuskać jak z tradycyjnych cieni. Będę musiała kiedyś poszukać czy dziewczyny opatentowały coś innego niż "bazowy cień" lub kreska na ten typ produktów.
Cena
około 24 zł
Dostępność
Rossman, Drogeria Natura, Hebe
Moim zdaniem takie cienie najlepiej zmywać mleczkiem lub płynem dwufazowym gdyż oba te produkty mają w swojej formule olej. Nie przepadam za micelami gdyż wtedy demakijaż oczu jest dłuższy a ja lubię szybkie i skuteczne rozwiązania nawet jeśli mam bardzo trwały cień na oku. Konsystencja jest kremowa. Jednocześnie bez problemu nałożycie cień najtańszym przyborem jakim są własne paluszki. Mi niekoniecznie dobrze nakłada się kremowy cień pędzlem. Jedynie lubię rozetrzeć jakieś niedociągnięcia. Ten cień będzie idealny dla leniuchów w dziedzinie makijażu gdyż aplikacja jest banalnie prosta. Używam go prawie codziennie już od roku a zużycie jest raczej niewielkie. Nic się z nim przez ten czas nie stało. Nadal jego konsystencja jest tak samo przyjemna w użytkowaniu
Myślę, że dużym plusem tego produktu jest po prostu kolor. Według mnie to mieszanka miedzi, kawy z mlekiem, odrobiny złota i jeszcze paru innych odcieni brązów. Bardzo unikatowy a jednocześnie uniwersalny odcień. Wytrzymuje na mojej powiece w nienaruszonym stanie przez cały dzień. Nie zauważyłam aby gdziekolwiek się rolował, uciekał, utleniał się czy zbierał. Można go bez problemu dawkować i wtedy efekt jest również za każdym razem inny. Wszystko zależy od naszych preferencji i potrzeb.
Bez lampy
Z lampą
Ostatecznie jeszcze pokażę wam delikatną wersję dzienną naoczną. Nałożony sam cień bez żadnych dodatków.
Podsumowanie
MNY stworzyło bardzo dobrej jakości kremowy cień w przystępnej cenie. Nadaje się zarówno do samodzielnego stosowania oraz jako baza do dalszej zabawy z makijażem. Trzyma się nienagannie cały dzień. Nie zbiera się i nie roluje. Ogólnie siedzi spokojnie i nie stroi fochów. Jego nakładanie jest banalnie proste i nie wymaga nakładów finansowych. Dosłownie uwielbiam i śpię te 10 minut dłużej dzięki niemu. Gorąco polecam !
U mnie niestety spływa :] Na dobrej bazie trzyma się całkiem długo, ale i tak w końcu zbiera się w załamaniu. Szkoda, bo kolor uwielbiam.
OdpowiedzUsuńA u mnie z kolei trzyma się bardzo ładnie i wcale nie zbiera w załamaniach - co jest wg mnie zmorą innych cieni w kremie, jak widać, trzeba jednak samemu przetestować, bo nie wiadomo do końca jak się u kogo sprawdzi :)
UsuńByć może dużo też zależy od budowy oka. W moim przypadku cień musi być naprawdę "wybitny" aby gdzieś się zbierał lub migrował. Bazy w postaci duraline używam wyłącznie gdy mam ochotę na mocniejszy makijaż..
UsuńChoć jakość tych cieni wydaje się świetna, to jakoś nie mogę przekonać się do kremowej formuły, jednak wolę klasykę ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj zakupiłam swoją pierwszą paletę Inglota i będę ją wytrwale kompletować ;)
UsuńNo ja go wprost uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńgenialny jest <3
UsuńTen kolor mnie nie porwął, więc nie kupiłam, ale mam Permanent Taupe i uwielbiam go :) Ostatnio zaczęłam nim podkreślać brwi i idealnie się spisuje. Dziwi mnie tylko to, że kilka dni temu cień pękł na pół w słoiczku, jakby był stary/suchy, a kupiłam go 2/3 miesiące temu, był niemacany, nieotwierany, a i ja zamykam go po każdym użyciu... Mimo pęknięcia nie zmieniły się jego właściwości. Dziwna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takiej sytuacji ale z czarną wersją tego cienia ;) Z moim nic się nie dzieje a używam go codziennie od roku.
Usuńuwielbiam <3
OdpowiedzUsuńod niego zaczęła moja miłość do kremowej konsystencji cieni :)
Najlepsze w tych cieniach jest to, że same robią robotę :D
UsuńMój ulubiony :) Ideał do szybkiego i trwałego makijażu.
OdpowiedzUsuńotóż to.
Usuńsą w mych planach zakupowych, znalazłam je w bardzo fajnej cenie na allegro :) tylko nie zawsze są te kolorki jakie bym chciała ;/
OdpowiedzUsuńa na jakie się czaisz?
Usuńuwielbiam i ja/ zachęcona wspaniałym efektem Maybelline, kupiłąm cienie w kremie od Rimmel ( nowość); niestety, ich jakość jest dużo słabsza, a aplikacja za pomocą aplikatora jak przy błyszczyku wcale nie sprawdza się, aż tak fajnie jakby się mogło wydawać ;)
OdpowiedzUsuńYves Rocher ma jeszcze właśnie takie cienie w kremie w formie takiego aplikatora ale ja jakaś chyba ułomna jestem bo o ile jasny cień jestem w stanie nałożyć to z ciemnym brązem nie współpracuje mi się dobrze ;/
Usuńmuszę w końcu wypróbować jeden z tych cieni, poczekam aż będa na jakiejś promocji :)
OdpowiedzUsuńhttp://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/
Ja mam tylko jeden Color Tattoo - 40 Permanent Taupe, który używam do brwi, ale ten złoty o którym dzisiaj wygląda całkiem fajnie, jak znajdę go na jakiejś promocji to kupię :)
OdpowiedzUsuńpromocje są ostatnio często i gęsto w drogeriach ;)
Usuńależ piekna kolorystyka !
OdpowiedzUsuńotóż to :)
UsuńJest mi niezmiernie miło ! :*
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMam i uwielbiam:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńWydaje się być ciekawych kosmetykiem do zastosowania na co dzień. Ładnie rozświetla oko, szybko się aplikuje, dobrze się trzyma, więc jest idealny na zabiegane poranki :) Mam dwa cienie z tej serii, ale jeszcze nie używałam żadnego z nich, bo nie mogę się przekonać do kolorów.
OdpowiedzUsuńOwszem jest idealny na zabiegane poranki ;) A już osoby, które mają dwie lewe ręce do makijażu na bank się z nim polubią bo aplikacja jest banalnie prosta i nie muszą dokupować żadnych gadżetów ;)
UsuńMój ulubieniec od ponad roku. Niezastąpiony :)
OdpowiedzUsuńideał ;)
UsuńBardzo go lubię, również za trwałość :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMam go i uwielbiam :) ja go nakładam pędzelkiem z Essence i jestem bardzo zadowolona z efektu jaki uzyskuję :)
OdpowiedzUsuńMi jakoś najwygodniej nakłada się go paluchem :D
UsuńNie znam go, lecz skłamałabym mówiąc, że nie jestem zainteresowana. Tego rodzaju odcienie w moim makijażu spisują się wprost idealnie, dzięki temu, że nie wymagają wielu kombinacji :D Jest prosto, szybko, ale i efektownie.
OdpowiedzUsuńAktualnie w użytku mam jeden cień w kremie, Bare Study z MAC. Wspaniały, delikatny, rozświetlający odcień. Stosuję go tak samo jak Ty On and On Bronze - solo lub jako bazę. Wirtuozem makijażu nie jestem, ale banalna obsługa pozwala osiągnąć interesujące efekty za każdym razem :)
Aż jestem zaskoczona, że go nie znasz ! To chyba najbardziej chodliwy odcień z tej serii MNY :) Obejrzałam przed chwilą swatche w necie i rzeczywiście piękny, rozświetlający odcień !
UsuńNo dobra, źle się wyraziłam :D Kojarzę, lecz tylko z Waszych opowieści. Nie wiem nawet, czy gdzieś u mnie o nim nie wspominałaś. W każdym razie, chciałam go kupić na tej rossmannowej promocji, ale (oczywiście) dane mi nie było; nigdy nawet nie zastałam testera do sprawdzenia odcienia w sklepie :/
UsuńTe MACowe Paint Poty w ogóle zrobiły na mnie duże wrażenie. Widzę tam dla siebie jeszcze kilka kolorów. Swój mam już chyba ze 2 lata, albo coś koło tego, używam regularnie, a ubytek wcale nie wskazuje na koniec. Podobnie, jak MNY u Ciebie. Oby tylko konsystencja się nie zmieniła, bo byłoby mi go szkoda... A słyszałam, że te kremowe cienie lubią wysychać.
Nie miałam jeszcze żadnego cienia z tej serii, ale ten odcień bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńprzy dobrej promocji warto wypróbować.
Usuńchyba muszę sobie go w końcu kupić, bo kolor mi się podoba, choć cały czas wierna jestem Inglotowi, jeśli chodzi o cienie ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam pustą paletkę z inglota i zamierzam stworzyć swoją paletę ;)
UsuńSzukam właśnie jakiegoś brązowego cienia :) Może się na niego skuszę, prezentuje się elegancko :)
OdpowiedzUsuńprzyczaj się na niego na jakiejś promocji :)
UsuńJeszcze się na niego nie skusiłam, bo korzystam regularnie z paletki IsaDory do dziennego makijażu :]
OdpowiedzUsuńZ Isa Dory miałam puder matujący i byłam z niego zadowolona. Niestety go wycofali ;/
UsuńPiękny kolor! Ja mam ten taupe, do brwi i nie tylko ;) A gdzie Ty się podziewasz Kochana, że już do mnie nie zaglądasz? ;>
OdpowiedzUsuńZajrzę w ten weekend !
Usuńmój ulubiony tatuaż :)
OdpowiedzUsuńjedyny tatuaż jaki na sobie toleruje ;)
UsuńMnie bardzo długo zajęło przekonanie się do tych cieni. Pierwsze spotkanie z bielą i turkusem było nieudane, zniechęciłam się. Później naczytałam się właśnie o tym kolorze samych dobrych opinii i dałam tatuażom jeszcze jedną szansę i tym cieniem się pokochałam, jest cudowną bazą pod pigmenty, a solo robi całe oko w sekundę. Miodzio :D Mam jeszcze srebro (rewelacja) i fiolet (tu już mnie się lubimy, może dlatego, że jest bardziej satynowy niż metaliczny i nie za dobrze się rozciera). A wczoraj przywędrowały do mnie trzy odcienie, których nie ma w Polsce (żółte złotko, róż ze złotem i burgund). Swoją drogą ubolewam nad tak skromną i w sumie smutną paletą barw jaka jest u nas dostępna :(
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię go właśnie za robienie całego oka w sekundę ;)
UsuńŚwietny odcień :) porozglądam się za nim :) ja mam tatuażkowe sreberko :)
OdpowiedzUsuńi jak się sreberko sprawuje?
Usuńja podchodzę do nich i odchodzę. Zdecydować się nie mogę :P
OdpowiedzUsuńJak będzie -40% w Ross to bierz śmiało ;)
UsuńMam go i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńcóż, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńU mnie bez bazy takie cienie nie mają szans długo się utrzymać a szkoda bo kolory mają bajeczne:)
OdpowiedzUsuń