środa, 22 stycznia 2014

Maybelline, Color Tattoo On and On Bronze

 
Kremowe cienie są idealne dla leniuszków, którzy wolą pospać rano 10 lub 15 minut dłużej. Aplikacja takich cieni jest banalnie prosta. Wystarczy jeden wprawny ruch paluchem, ewentualnie poprawić pędzlem i gotowe. Moim zdaniem cienie w kremie są solistami czyli  dobrze działają samodzielnie lub tworzą dobry fundament i dodatkowo bazę do dalszego tworzenia makijażu. Być może moja ręka jest mało wprawiona i nie potrafię nic więcej z nich wyłuskać jak z tradycyjnych cieni. Będę musiała kiedyś poszukać czy dziewczyny opatentowały  coś innego niż "bazowy cień" lub kreska na ten typ produktów.


Cena
około 24 zł

Dostępność 
Rossman, Drogeria Natura, Hebe

Moim zdaniem takie cienie najlepiej zmywać mleczkiem lub płynem dwufazowym gdyż oba te produkty mają w swojej formule olej. Nie przepadam za micelami gdyż wtedy demakijaż oczu jest dłuższy a ja lubię szybkie i skuteczne rozwiązania nawet jeśli mam bardzo trwały cień na oku. Konsystencja jest  kremowa. Jednocześnie bez problemu nałożycie cień najtańszym przyborem jakim są  własne paluszki. Mi niekoniecznie dobrze nakłada się kremowy cień pędzlem. Jedynie lubię rozetrzeć jakieś niedociągnięcia. Ten cień będzie idealny dla leniuchów w dziedzinie makijażu gdyż aplikacja jest banalnie prosta. Używam go prawie codziennie już od roku a zużycie jest raczej niewielkie. Nic się z nim przez ten czas nie stało. Nadal jego konsystencja jest tak samo przyjemna w użytkowaniu


Myślę, że dużym plusem tego produktu jest po prostu kolor. Według mnie to mieszanka miedzi, kawy z mlekiem, odrobiny złota i jeszcze paru innych odcieni brązów. Bardzo unikatowy a jednocześnie uniwersalny odcień. Wytrzymuje na mojej powiece w nienaruszonym stanie przez cały dzień. Nie zauważyłam aby gdziekolwiek się rolował, uciekał, utleniał się czy zbierał. Można go bez problemu dawkować i wtedy efekt jest również za każdym razem inny. Wszystko zależy od naszych preferencji i potrzeb.

Bez lampy

 Z lampą

Ostatecznie jeszcze pokażę wam delikatną wersję dzienną naoczną.  Nałożony sam cień bez żadnych dodatków.
Podsumowanie
MNY stworzyło bardzo dobrej jakości kremowy cień w  przystępnej cenie. Nadaje się zarówno do samodzielnego stosowania oraz jako baza do dalszej zabawy z makijażem. Trzyma się nienagannie cały dzień. Nie zbiera się i nie roluje. Ogólnie siedzi spokojnie i nie stroi fochów. Jego nakładanie jest banalnie proste i nie wymaga nakładów finansowych. Dosłownie uwielbiam i śpię te 10 minut dłużej dzięki niemu. Gorąco polecam !


58 komentarzy:

  1. U mnie niestety spływa :] Na dobrej bazie trzyma się całkiem długo, ale i tak w końcu zbiera się w załamaniu. Szkoda, bo kolor uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie z kolei trzyma się bardzo ładnie i wcale nie zbiera w załamaniach - co jest wg mnie zmorą innych cieni w kremie, jak widać, trzeba jednak samemu przetestować, bo nie wiadomo do końca jak się u kogo sprawdzi :)

      Usuń
    2. Być może dużo też zależy od budowy oka. W moim przypadku cień musi być naprawdę "wybitny" aby gdzieś się zbierał lub migrował. Bazy w postaci duraline używam wyłącznie gdy mam ochotę na mocniejszy makijaż..

      Usuń
  2. Choć jakość tych cieni wydaje się świetna, to jakoś nie mogę przekonać się do kremowej formuły, jednak wolę klasykę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj zakupiłam swoją pierwszą paletę Inglota i będę ją wytrwale kompletować ;)

      Usuń
  3. Ten kolor mnie nie porwął, więc nie kupiłam, ale mam Permanent Taupe i uwielbiam go :) Ostatnio zaczęłam nim podkreślać brwi i idealnie się spisuje. Dziwi mnie tylko to, że kilka dni temu cień pękł na pół w słoiczku, jakby był stary/suchy, a kupiłam go 2/3 miesiące temu, był niemacany, nieotwierany, a i ja zamykam go po każdym użyciu... Mimo pęknięcia nie zmieniły się jego właściwości. Dziwna sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o takiej sytuacji ale z czarną wersją tego cienia ;) Z moim nic się nie dzieje a używam go codziennie od roku.

      Usuń
  4. uwielbiam <3
    od niego zaczęła moja miłość do kremowej konsystencji cieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze w tych cieniach jest to, że same robią robotę :D

      Usuń
  5. Mój ulubiony :) Ideał do szybkiego i trwałego makijażu.

    OdpowiedzUsuń
  6. są w mych planach zakupowych, znalazłam je w bardzo fajnej cenie na allegro :) tylko nie zawsze są te kolorki jakie bym chciała ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam i ja/ zachęcona wspaniałym efektem Maybelline, kupiłąm cienie w kremie od Rimmel ( nowość); niestety, ich jakość jest dużo słabsza, a aplikacja za pomocą aplikatora jak przy błyszczyku wcale nie sprawdza się, aż tak fajnie jakby się mogło wydawać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yves Rocher ma jeszcze właśnie takie cienie w kremie w formie takiego aplikatora ale ja jakaś chyba ułomna jestem bo o ile jasny cień jestem w stanie nałożyć to z ciemnym brązem nie współpracuje mi się dobrze ;/

      Usuń
  8. muszę w końcu wypróbować jeden z tych cieni, poczekam aż będa na jakiejś promocji :)

    http://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam tylko jeden Color Tattoo - 40 Permanent Taupe, który używam do brwi, ale ten złoty o którym dzisiaj wygląda całkiem fajnie, jak znajdę go na jakiejś promocji to kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. promocje są ostatnio często i gęsto w drogeriach ;)

      Usuń
  10. Jest mi niezmiernie miło ! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje się być ciekawych kosmetykiem do zastosowania na co dzień. Ładnie rozświetla oko, szybko się aplikuje, dobrze się trzyma, więc jest idealny na zabiegane poranki :) Mam dwa cienie z tej serii, ale jeszcze nie używałam żadnego z nich, bo nie mogę się przekonać do kolorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem jest idealny na zabiegane poranki ;) A już osoby, które mają dwie lewe ręce do makijażu na bank się z nim polubią bo aplikacja jest banalnie prosta i nie muszą dokupować żadnych gadżetów ;)

      Usuń
  12. Mój ulubieniec od ponad roku. Niezastąpiony :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo go lubię, również za trwałość :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam go i uwielbiam :) ja go nakładam pędzelkiem z Essence i jestem bardzo zadowolona z efektu jaki uzyskuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jakoś najwygodniej nakłada się go paluchem :D

      Usuń
  15. Nie znam go, lecz skłamałabym mówiąc, że nie jestem zainteresowana. Tego rodzaju odcienie w moim makijażu spisują się wprost idealnie, dzięki temu, że nie wymagają wielu kombinacji :D Jest prosto, szybko, ale i efektownie.
    Aktualnie w użytku mam jeden cień w kremie, Bare Study z MAC. Wspaniały, delikatny, rozświetlający odcień. Stosuję go tak samo jak Ty On and On Bronze - solo lub jako bazę. Wirtuozem makijażu nie jestem, ale banalna obsługa pozwala osiągnąć interesujące efekty za każdym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż jestem zaskoczona, że go nie znasz ! To chyba najbardziej chodliwy odcień z tej serii MNY :) Obejrzałam przed chwilą swatche w necie i rzeczywiście piękny, rozświetlający odcień !

      Usuń
    2. No dobra, źle się wyraziłam :D Kojarzę, lecz tylko z Waszych opowieści. Nie wiem nawet, czy gdzieś u mnie o nim nie wspominałaś. W każdym razie, chciałam go kupić na tej rossmannowej promocji, ale (oczywiście) dane mi nie było; nigdy nawet nie zastałam testera do sprawdzenia odcienia w sklepie :/
      Te MACowe Paint Poty w ogóle zrobiły na mnie duże wrażenie. Widzę tam dla siebie jeszcze kilka kolorów. Swój mam już chyba ze 2 lata, albo coś koło tego, używam regularnie, a ubytek wcale nie wskazuje na koniec. Podobnie, jak MNY u Ciebie. Oby tylko konsystencja się nie zmieniła, bo byłoby mi go szkoda... A słyszałam, że te kremowe cienie lubią wysychać.

      Usuń
  16. Nie miałam jeszcze żadnego cienia z tej serii, ale ten odcień bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. chyba muszę sobie go w końcu kupić, bo kolor mi się podoba, choć cały czas wierna jestem Inglotowi, jeśli chodzi o cienie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio kupiłam pustą paletkę z inglota i zamierzam stworzyć swoją paletę ;)

      Usuń
  18. Szukam właśnie jakiegoś brązowego cienia :) Może się na niego skuszę, prezentuje się elegancko :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze się na niego nie skusiłam, bo korzystam regularnie z paletki IsaDory do dziennego makijażu :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Isa Dory miałam puder matujący i byłam z niego zadowolona. Niestety go wycofali ;/

      Usuń
  20. Piękny kolor! Ja mam ten taupe, do brwi i nie tylko ;) A gdzie Ty się podziewasz Kochana, że już do mnie nie zaglądasz? ;>

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie bardzo długo zajęło przekonanie się do tych cieni. Pierwsze spotkanie z bielą i turkusem było nieudane, zniechęciłam się. Później naczytałam się właśnie o tym kolorze samych dobrych opinii i dałam tatuażom jeszcze jedną szansę i tym cieniem się pokochałam, jest cudowną bazą pod pigmenty, a solo robi całe oko w sekundę. Miodzio :D Mam jeszcze srebro (rewelacja) i fiolet (tu już mnie się lubimy, może dlatego, że jest bardziej satynowy niż metaliczny i nie za dobrze się rozciera). A wczoraj przywędrowały do mnie trzy odcienie, których nie ma w Polsce (żółte złotko, róż ze złotem i burgund). Swoją drogą ubolewam nad tak skromną i w sumie smutną paletą barw jaka jest u nas dostępna :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej lubię go właśnie za robienie całego oka w sekundę ;)

      Usuń
  22. Świetny odcień :) porozglądam się za nim :) ja mam tatuażkowe sreberko :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ja podchodzę do nich i odchodzę. Zdecydować się nie mogę :P

    OdpowiedzUsuń
  24. U mnie bez bazy takie cienie nie mają szans długo się utrzymać a szkoda bo kolory mają bajeczne:)

    OdpowiedzUsuń